Wczoraj nie miała zbytnio ochoty na wymyślanie jakiegoś specjalnego obiadu, całkowicie pochłonęła mnie praca mgr, jednak gdy zaczęło mi burczeć w brzuchu i chciałam zrobić na szybko jajecznicę zdałam sobie sprawę że w ciągu tygodnia nie będę miała czasu na nic innego więc zebrałam się w sobie i wyprodukowałam danie przypominające obiad który często bywa u mnie w domu w niedzielę, oczywiście wszystko zostało odchudzone ;) niestety w sprawie buraczków poniosłam klęskę bo nic nie dorówna buraczkom mojej mamy, które mogłaby jeść kilogramami! ;) nie potrafię ich odpowiednio przyprawić;/ może Wam się uda ;)
kotlety (11 sztuk):
- 500g mięsa mielonego z indyka
- 5 łyżek sera białego (Emilka)
- mała cebula
- sól (około 2 łyżeczek)
- pieprz (0,5 łyżeczki)
- słodka papryka (1 łyżeczka)
- opcjonalnie dla podkreślenia smaku musztarda (1-2 łyżeczki)
kluski (7 sztuk):
- 200g sera białego (w kostce)
- 1 białko
- szczypta soli
- spora łyżka mąki ziemniaczanej
dodatek/buraczki:
- buraki (w takich ilościach ile zjemy;))
- do przyprawienia: sól, pieprz, kwasek cytrynowy, cukier/fruktoza)
- opcjonalnie łyżeczka masła
Sposób przygotowania:
- Cebulę siekamy lub blendujemy na miazgę i wszystkie składniki na kotlety mieszamy
- z tak przygotowanej masy lepimy kotlety
- możemy je piec w piekarniku lub tak jak ja na patelni lekko posmarowanej oliwą z oliwek (nie powinny wam się przypalić, bo mięso puści sok)
- kotlety smażymy z każdej strony, aż mięso nie będzie surowe (około 20-30 minut)
- buraki obieramy i kroimy na połowę
- gotujemy, aż będą miękkie
- następnie trzemy na tarce o dużych oczkach i doprawiamy (życzę w tym powodzenia;p)
- ser na kluski dokładnie rozgniatamy widelcem aż stworzy jednolitą całość (zrobi się z niego kulka jak z ciasta)
- dodajemy białko, mąkę i sól i wszystko zagniatamy
- z ciasta lepimy kluski,a na środku palcem robimy dziurkę (nie jest to konieczne;))
- kluski wrzucamy do lekko wrzącej wody, należy je delikatnie przemieszać łyżką żeby odkleiły się od dna
- gotujemy około 3 minut od wypłynięcia na małym ogniu (jednak woda powinna trochę bulgotać)
- ugotowane kluski odstawiamy do lekkiego przestygnięcia (zaraz po wyciągnięciu z wody są na mój gust zbyt miękki;p)
- na patelnię na której smażyliśmy kotlety dodajemy odrobinę wody (żeby stworzyć sos) i doprowadzamy do wrzenia
- kładziemy na patelnię nasze kluski i obsmażamy z każdej strony
- wykładamy wszystko na talerz i gotowe! ;D
SMACZNEGO ! ! ! :)
serowe kluchy! o ja cię, a byłam pewna że to śląskie :D jednak przepis zapisuję do wypróbowania :)
OdpowiedzUsuńte kluchy mnie kuszą ;)
OdpowiedzUsuńJaki polski obiad! Zjadłabym taki, pokochałam niedawno buraczki <3
OdpowiedzUsuńEch, praca mgr - skąd ja to znam? Mnie, niestety, pochłaniać zacznie niedługo nauka do obrony:/ Ale! Bliżej niż dalej!
Szkoda tylko, że takiego obiadu mi nie podasz wtedy^^
oj kochana!
Usuńja od majowego startuję z nauką pytań na obronę bo tak się cudownie składa, że oprócz samej pracy mam do opanowania 80 pytań z zakresy 5 lat;/
fajny pomysł na odchudzony obiad. wypróbuję kluski ;)
OdpowiedzUsuńNie lepiej po prostu zjeść dobre, klasyczne śląskie i mięso, a nie na siłę odchudzać?
OdpowiedzUsuńnikt nie zabrania Ci jeść klasycznych śląskich klusek, to Twój wybór
UsuńA czy nie można raz zjeść takiego obiadu, a raz puścić wodze fantazji i kombinować? O to przecież chodzi w gotowaniu!
Usuń*mój komentarz odnosił się do Anonimowego*
UsuńNie, nie lepiej! Ten blog powstał by zmienic swoje nawyki zywieniowe na zdrowie (tak przypuszczam) wiec po jaka cholere pchac w siebie biała make, nasycone tłuszcze i Bóg wie co jeszcze.?! Twój wybór, jak to Daria powiedziała, wiec po co przekonywac innych do swojego zdania.?
UsuńOczywiście. Tylko wątpię, aby akurat autorka tego bloga pokusiła się chociaż raz na normalne śląskie kluski, czy jakąkolwiek potrawę, która odbiega od dietetycznych, chociaż na redukcji chyba nie jest... Dziwi mnie trochę ciągłe życie na otrębach i proszku budyniowym, ale nie mnie to oceniać.
Usuńhmmm.. ja nie zamieszczam na blogu całego mojego dziennego menu tylko wybrane potrawy które odpowiadają tematyce bloga i uwierz mi że czasami się pokuszę o jakąś NORMALNĄ potrawę, choć każdy inaczej rozumie słowo NORMALNĄ
UsuńTakie uzdrowienie mi się podoba, wygląda przepysznie! Ja uwielbiam buraczki, najlepsze mamy oczywiści, innych okazji jeść nie miałam :)
OdpowiedzUsuńodchudzanie ulubionych dań jest fajne :)
OdpowiedzUsuńFuj, widzę mięso garmażeryjne z indyka, napakowane saletrą :x Proponuję jednak samemu mielić mięso, bez tej obrzydliwej chemii jaką kupujemy w mielonym mięsie w workach.
OdpowiedzUsuńPo dodaniu do kotlecików odrobiny bułki namoczonej w mleku (naprawdę odrobiny, 1/4 na 300-400g mięsa) kotlety będą o wiele bardziej soczyste i smaczne, a wartość kaloryczna wzrośnie niezauważalnie (20 g bułki pszennej to jakieś 50 kcal)
A buraki powinno się gotować w skórce, nie obrane :) Z obranych buraków wszystko co najlepsze ucieka
Usuńi tu cię zaskoczę Anonimie, bo sama zmieliłam filet z indyka ;)
Usuńco do buraków, moja mama zawsze gotowała obrane więc dlatego zrobiłam tak samo, następnym razem ugotuję nieobierane ;)
pozdr.
przepysznie wygląda napewno spróbuje
OdpowiedzUsuńWiesz co Anonimowy... widzę, ze nie pomyślałeś o tym że byłka w kotletach pochłania olej ze smażenia, dlatego kotlety są właśnie bardziej soczyste. Idąc tym tropem, wartość kaloryczna kotleta zwiększy się zarówno przez bułkę jak i przez olej który ona wchłonie i tu mamy problem.... Myślenie nie boli, spróbuj :)
OdpowiedzUsuńWiesz co Anonimowy... widzę, ze nie pomyślałeś o tym że byłka w kotletach pochłania olej ze smażenia, dlatego kotlety są właśnie bardziej soczyste. Idąc tym tropem, wartość kaloryczna kotleta zwiększy się zarówno przez bułkę jak i przez olej który ona wchłonie i tu mamy problem.... Myślenie nie boli, spróbuj :)
OdpowiedzUsuń